niedziela, 24 marca 2013

Wirus.

No i doszliśmy do tego co tam rozebrało nam synalków.
Winter vomiting bug lub jak kto woli Norovirus,albo po polski jelitówka.
Kiedy Matt przestał wymiotować złapało mnie z soboty na niedzielę.Ughhh,nocka nad miską.A rano w niedzielę ojca.
Wczoraj jak te trupki leżeliśmy na sofach,nie było obiadu,nie było nic.Ledwo co palcem szło ruszyć.
Na całe szczęście Jeremiaszkowi tak poprawił się humor,że dał odchorować.Starszaki zachowały się na medal.Antek zrobił sobie i Mattowi śniadanie i ładnie się bawili.Mieli dzień dziecka,bo mogli jeść w dzień co tylko znaleźli w lodówce,ze względu na brak obiadku.
Przetrwaliśmy.
A dziś już całkiem w normie.Nikt nie wyrzuca z siebie treści żołądkowych i jest fajnie.
Nawet jakieś sprzątanie wpadło.
Wracamy do życia.O alleluja!!

Lecę na ogródek ogarnąć kwiaty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz