środa, 27 marca 2013

Śniadanie made in Antek.

Z racji takiej,że moi synowie pomimo swoich lat i matki pracującej w domu,potrafią zrobić sobie śniadanie,kakao i inne proste rzeczy,często goszczą bez naszej wiedzy w kuchni.
Nie jest to dla mnie ujmą,że Antek umie posmarować chleb nożem (wie jakich może używać i że ostre noże nie są dla niego przeznaczone),nałożyć sobie ser czy też wędlinę i polać uwielbianym keczupem.
Cieszy  mnie to,że nie ma dwóch lewych rąk do takich spraw i że mamusia nie musi wyręczać synusia.
Po za tym,śmiem twierdzić,że zmysł kulinarny odziedziczył po tatusiu.
No i dobrze.

Chłopak dziś zaszalał.
Jako,że wstają z bracholkiem dość szybko,tak,że my jeszcze chrapiemy i nie budzą nas by zrobić im śniadanie,postanowił pobawić się w kuchmistrza.
Wparował do nas po jakiejś chwili,prosząc by podać mu plaster bo mu krew leci.Od razu postawił mnie na nogi! Czyżby uciachał się jakimś nożem? Co się stało?
Obejrzałam ranę na paluszku,lekkie draśnięcie,ale jako,że Antek wrażliwy jest nawet na leciutkie zadrapanie to oczywiście wielka tragedia.
Zakleiliśmy paluszka,wiadomo,plaster robi też za tabletki przeciwbólowe to i uspokoił się dość szybko.
Matka musiała oczywiście przeprowadzić śledztwo.

Okazało się,że mój syn robił sałatkę na śniadanie.
Skroił ogórka,starł na tarce kapustę i przy marchewce się skaleczył.
Do tego dorzucił czosnek pokrojony w plasterki,wymieszał z majonezem i nałożył tą sałatkę na kanapki....
Cóż za inwencja twórcza!
Mateusz  pogardził śniadaniem...niewdzięczny!
Antek,kiedy wyczuł czosnek w sałatce również skapitulował....
Był zdziwiony,że czosnek jest aż tak ostry,bo przecież mama jak gotuje to czuć tylko lekką ostrość,a w zupie go w ogóle nie czuje.
A sosik czosnkowy jest tylko lekko pikantny.

Dzisiaj mój master chief został poinstruowany,że tarka do warzyw dołącza do zakazanych dla niego przedmiotów w kuchni.
Mam tylko nadzieję,że ta wpadka nie zniechęci go od eksperymentowania.Ale lepiej by robił to pod moim okiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz