piątek, 22 marca 2013

Atrakcje.

A takie sobie mamy.Jeden,ten najmłodszy wali w pieluchy aż miło.Sranko na maxa,przy tym plecy uwalone,marudny i taki jęczący.
Matt wieczorem zwymiotował do łóżka,ohyda,mówię wam.Wszystko zawalone,materac,pościel.On sam również nie ominął włosów...Pranko nocne...brrrrr...
W nocy już nie pamiętam ile razy wstawałam.Raz do jednego,tego najmłodszego bo ciągle coś mu nie pasowało.No i do Matta również,bo komunikował mnie o wymiocinach w misce,oczywiście musiałam wstać i podziwiać.Atrakcje,mówię Wam.
Matt oczywiście nie poszedł do szkoły.Antka zawiózł M,a później pojechał załatwiać sprawy urzędowe.Na godzinę przed odbiorem Antka,wysłał mi sms-a,że nie da rady odebrać dzieciaka i by zrobił to Robert,nasz kolega.Bo auto oczywiście M mi zabrał.
Na szczęście,Robert odebrał dziecko,na szczęście są tutaj osoby,na które możemy liczyć w takich sprawach.Na szczęście!
W UK nie mieliśmy nikogo  i jak bardzo się cieszę,że jesteśmy w domu.

Teraz Matt leży na kanapie,boli go głowa.Jeremiasz dalej bombarduje pampersy luźną kupą.Nie chce dzisiaj spać w południe.Antek miał za zadanie pomagać mi w domu,w opiece nad Jeremiaszem,ale korzysta z każdej sytuacji by tego nie robić.

P.S karton dalej stoi nierozpakowany.Opadły M morale.Widzę,że leń dopadł go na całego.A mnie szlak trafia.
Oczywiście pogawędka była,zobaczymy co przyniesie.

Z innych spraw.Jakieś 3 tygodnie temu zamówiliśmy kosze na śmieci w jednej z firm wywozowych.
Wszystko pięknie,ładnie.Kaskę za 3 miesiące od razu  ściągnęli z konta.
I to na tyle.Od 2 tygodni nie widziałam śmieciarki.
W zeszłym tygodniu miał być wywóz śmieci wtórnych.Nie było ich.
Dzisiaj miał być wywieziony kosz z domowymi resztkami...właśnie kruki czy też wrony wydziobują mi worki z jedzeniem....jedyne wyjście wypuścić na dwór kota...chociaż do tego się przydała :)
Ciekawe kiedy utoniemy w tych śmieciach?
Oczywiście dzwoniliśmy do tej firmy,obiecują,że dzisiaj wyrzucą zawartość obu koszy,ale średnio to widzę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz