czwartek, 28 lutego 2013

Depesza.

Melduję wykonanie zadania.W końcu szczęśliwi,że w domku.Home sweet home!
Mam multum roboty,ale już widać światełko w tunelu.Dom zaczyna przypominać dom,a nie magazyn z kartonami.
Jeszcze tylko wyleczyć się muszę do końca,bo zmęczenie+ choróbsko=brak sił na cokolwiek.
Ale,ale....najważniejsze,że w domu.


Znajomi i przyjaciele dzwonią,odwiedzają,tego brakowało mi w UK.
Wiem,że są!

buziaki!

piątek, 22 lutego 2013

już tuż tuż..

Nie jest łatwo pakować się przy 38 stopniach temperatury ciała,oj nie jest łatwo...
dlatego ja siedzę i mną telepie,a M telepie się w łazience pakując nasz dobytek.
Sypialnie już spakowane,kartony się piętrzą.
Jutro podjedzie bus i zacznie się załadunek.
Co raz bliżej..a mnie ogarnia strach...z kilku powodów.
Niby wracam do domu,ale czy on mnie przyjmie serdecznie?
Czy praca będzie na 100%?
A co jeśli mnie choróbsko nie puści? Już teraz słaniam się z nóg,daję oczywiście radę sama z chłopakami.Bo trzyma mnie już chyba od 3 dni,a jednak wstaję rano,jak robot i robię to co trzeba,a wieczorami padam na nos.W dodatku Jeremek ma chyba tego samego wirusa,paskudę,który i jego maltretuje.
Oby wytrzymać,oby wytrwać do niedzieli wieczór.Oby już było po.A może jakaś teleportacja? Jakieś krasnoludki,które pomogą w przeprowadzce? Nie? Eeee,why?!

No nic to,zapewne pojawię się po drugiej stronie morza,jutro oddajemy router.Całe szczęście,że nie skosili nas jak za zboże za zerwanie umowy.VirginMedia :) Polecam :))

See you later :*

niedziela, 17 lutego 2013

monotonnie

wiem,jestem monotonna w tym co ostatnio u nas na blogu....wiecznie przeprowadzka.
No ale co ja zrobię,że ostatnio tym żyję?
Że już za chwilkę,już za momencik będę w domu?
Cieszę się okrutnie,cieszę się niemożebnie,cieszę się jak cholera!


Tam jest Twój dom,gdzie serce Twoje!


Z pola bitwy:

Odprawa jest!!!
Bus na nasz dobytek jest!
Dom wynajęty jest!
Depozyt wpłacony jest!
Zamknięte rachunki na wodę i council tax w domu w UK jest!
Kierowca do busa jest!
Oferty pracy dla M jest! a nawet są ,kilka!
Szkoła w Irlandii  jest!
Pożegnana szkoła w UK jest!
Podany adres nowej szkoły jest!
Sprzedany wózek po młodym
sprzedanie ciuszków po młodym


jeszcze tylko do zrobienia:
Kupienie biletów na prom
sprzedanie mojego autka
kupienie nowego autka
zdanie chaty
zerwanie umowy na neta (będzie bolało)
sprzedanie lodówki i stołu (ale nie będzie bolało zabranie tych rzeczy ze sobą)
pakowanie (połowicznie zrobione)
zawiadomienie CHB o wyjeździe
i innych urzędów,lekarzy,szpitala


ufff nie wiem czy to wszystko,zapewne o czymś zapomniałam?




piątek, 15 lutego 2013

Ostatni dzień szkoły!

Jak nie piszę,to nie piszę,ale jak siądę to i dwa posty się znajdą :)

Dzisiaj tj.15 lutego pamiętnego dnia 2013 roku moje dzieci ostatni raz przekroczyły bramę Heathfields Infant School.
Rano wyszykowaliśmy się jak zwykle..czyli Antek na baczność obudził się przed zegarkiem.Pięknie ubrał,umył paszczę i klawiaturę i krzątał się po domu.Jeremiasz już urzędował w łóżeczku witając się ze swoimi zabawkami,które mu  najstarszy brat chętnie podrzucił do łóżeczka.Ja miałam jeszcze chwilkę do budzika,no ale trzeba było wstawać.
Matt od kilku dni nie czuł się najlepiej,to znaczy niby wsio ok,ale zachrypnięty taki i lekki ból głowy.Dzisiaj jednak wstał bez większych problemów ( a uwierzcie mi on to ma maxymalny problem ze wstawaniem,zawsze jest na końcu,zawsze zaspany,zawsze ubiera się najdłużej i zawsze musi pokontemplować pół nagi na łóżku) dzisiaj jednak chyba wiedział co go czeka.
Szybko się wyszykowaliśmy,dzień jak co dzień.
Ale wczoraj już zakupiliśmy kwiaty,kartki z podziękowaniami i bombonierki dla wychowawców chłopaków.
Wróciłam do domu,zajęłam się swoimi sprawami.
M przyjechał po 14,wypisaliśmy kartki i zabraliśmy kwiaty.

W szkole dzieci moje dostały prezenty!podziękowania i piękne albumiki.Antek od swojej i drugiej klasy Y2 dostał piękne składane zeszyciki złożone z kartek od kolegów i koleżanek.Na tychże kartach wyrażali swoje uczucia i pozdrowienia.Łzy miała w oczach,bo były to piękne,szczere życzenia.Wyrazy miłości,tęsknoty itd.Przepiękny prezent.Oczywiście oprócz tego słodycze,przybory szkolne,maskotki.
Matt też został podobnie obdarowany!Coś cudownego.Szkliły mi się oczyska jak to czytałam.Jutro postaram się zamieścić jakieś zdjęcia.

Później pożegnaliśmy się z dyrektorką,paniami z sekretariatu. Przytulańcom nie było końca,uściski,moje ukradkowo wycierane łzy...

Zawsze będę polecała tą szkołę.Zawszę będę pamiętała o niej.Przywitali i ugościli nas nieziemsko.Niby tylko pół roku,a szkoła dała nam tak wiele! Tyle im zawdzięczamy i ogólnie mogłabym tutaj jeszcze tyle ochów i achów napisać,a i tak nie wiem czy uda mi się wyrazić moją wdzięczność do tych ludzi.
Kwiaty,podziękowania i wyjście za bramę...koniec,the end jakiegoś etapu życia moich dzieci..i nas.

Ale chłopcy wracają do swojej szkoły w Irlandii..to mnie pociesza,że wracają do domu,do dzieci,które już znają,do ludzi,którzy bardzo się cieszą na ich przyjazd.Wracają do siebie...


A w następnym poście pewnie będzie o naszym powrocie...to już 24 lutego :)

Jak mądrze wychować trzech synów?

No właśnie...jak?
Czasami mam wrażenie,że błądzę po omacku,niby wiem,ale tak na prawdę tylko intuicja podpowiada mi jak to zrobić.
Często intuicja zawodzi,niestety.Nie jest łatwo.
Oczywiście zdawałam sobie sprawę,że będę miała takie dylematy,w końcu świadomie zdecydowaliśmy się na posiadanie potomstwa.
Tylko chyba nikt nie wie i nie ma recepty na właściwe poprowadzenie dziecka.Oczywiście są poradniki,psychologowie itd.wielka zapewne pomoc,ale co jak dziecko nie jest książkowym wzorcem?
Błądzimy,metodą prób i błędów staramy się jak możemy.Błędów? Oczywiście,w końcu ponoć uczymy się na nich.

nie jest łatwo.Każde dziecko to chodzące indywiduum,dziedziczą w maksymalnym misz maszu nasze geny,cechy charakteru i usposobienia.Widzę to po chłopcach.
Antek to taki śmieszek,błazenek trochę.Wielkie serce i pomocnik ogromny.Przy tym strachliwy trochęjuż mogę stwierdzić,że prawdopodobnie umysł ścisły.Kocha matematykę,kosmos i wszystko co realnie wiąże się z poznawaniem świata.Nie cierpi czytać i pisać.Potrafi zrobić śniadanie,ubrać się sam do szkoły,obudzić brata w międzyczasie i przypilnować by wstał z łóżka.
Dużo cech odziedziczył po tacie,w tym wygląd.

Matt to w większości ja.Jest śpiochem,kłótliwy,zfochowany,ostatnio niestety nawet złośliwy (coś przeskrobał i  za karę miał pójść do swojego pokoju,w podziękowniu porysował ściany)pojawiły się problemy ze sporadycznym moczeniem gaci w dzień (!) uuuuhhh..W szkole b.dobry uczeń,paniom nie starcza czasu na zachwalanie młodego,wieczne ohy i ahy.A to pisze,próbuje czytać,tańczy,śpiewa i co tylko jeszcze.Przy tym rozbrajający serce.

Jeremiasz..ciężko określić co z niego wyrośnie :P Pokazuje co potrafi,kłóci się w tym swoim języku,zaczyna ustawiać chłopców,przy tym położony do łóżeczka na noc  grzecznie sam zasypia od noworodka,nie cierpi pokarmów stałych,kocha mleko swoje,nie cierpi smoczka i nie chce mu się chodzić pomimo prawie 14-stu miesięcy.Nie marudzi w aucie jak jedziemy sami po chłopaków,kocha swoje zabawki i nie cierpi matki przed laptopem.Od tygodnia odmawia drzemek w ustalonych przez nas drzemkach (12-15) tylko idzie spać o 15 i wstanie po 18,albo jak się matka zacznie niechcący ;) kręcić w pokoju i robić sztuczny hałas to wstanie o 17,a później tak jak dzisiaj zasypia po 21:00 co dla mnie jest ewenementem bo starszaki chodziły w jego wieku o 19 spać.


Jak widać,każdy inny.A ja się boję...małe dzieci mały problem,duże dzieci duży problem...
jak ja sobie dam radę z trójką chłopców w wieku dojrzewania?
Sama nie byłam aniołkiem,swoje za uszami miałam...jak mam ich wychować na porządnych,fajnych chłopaków?Jak sprawić by nie weszli na złą drogę? Jak stworzyć taką atmosferę by z przyjemnością wracali do domu,do "starych"?
Wiem,że jeszcze czas...bo mali...chociaż Antek już prawie 8 lat ma,nie wiem czy nie obraził by się na mnie za to słowo...wiem,też,że każdy rodzic zadaje sobie te pytania i wiem też,że ciężko na nie znaleźć odpowiedź...ale tym czasem posiłkuję się jednak poradnikami...no bo kto ma mi na to pytanie odpowiedzieć?