wtorek, 1 stycznia 2013

2013

No tak,przed świętami mnie tutaj nie było,a i po świętach nic nie napisałam.Wredota ja.
Nawet życzeń nie złożyłam...
No ale teraz wpadłam.
Mogłabym się głupio tłumaczyć,że mój laptop odmówił posłuszeństwa,a na FB zaglądałam dzięki komórce,bo w zasadzie kontaktu ze światem nie urwałam.
Mogłabym napisać,że mąż mój wariat zrobił mi niespodziankę i kupił nowego laptopa.I to jakiego pięknego.
Coś tam jakiegoś jednego terabajta,ale jaki kolor! Babski normalnie babski laptop.Ślicznuchny...
No ale to było przed świętami,czyli życzenia mogłam jeszcze napisać...no co mam mówić.Lenistwo!
I nie mam wytłumaczenia na siebie.
A dzisiaj już 1 stycznia i życzeń Noworocznych tutaj nie było...damn it!

A w międzyczasie chłopaki załapali wirusa.Oj i to taki wirus,który nawet ojca powalił.
Nie ładnie,nie ładnie.Na szczęście jak na muszkieterów przystało pokonali choróbsko bez antybiotyków,ot inhalacje,calpole,nurofeny,syropki na kaszel,krople do nosa,maść majerankowa,termometr i uuuhhhh ,ale antybioli brak :) I'm so proud ,oczywiście z siebie samej również,bo jakoś wytrzymałam :)

A teraz spóźnione życzenia noworoczne.Spełniajcie swoje marzenia.Ja jestem w trakcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz