piątek, 26 października 2012

Chciałabym popisać

ale nie dam rady.
Młody położony do wyra na popołudniową drzemkę o 12 ślęczy do tej pory w wyrku i ni hu hu nie ma zamiaru spać.
Czy on nie posiada zegarka? Za godzinę musimy pakować tyłki do auta by odebrać młodzieży ze szkoły,a temu nie w głowie spanie.
Codziennie jest jakaś tam walka z tym spaniem,raz mu zajmie 5 minut zasypianie,raz pół godziny,ale nie 1,5h.
Chyba nic z tego nie będzie,albo zaśnie za chwilę i będę musiała chłopisko wybudzać,a zapewne pretensje będą do matki o to.
Nic to,on tam u góry urządza sobie imprezkę z misiami,a ja piję kawkę.
Tylko cukru brak,wyszedł i nie przyszedł.Wsypałam cukier puder...jakaś namiastka jest.

O słyszę jak zaciesza....psia kość,chyba się poddam...

zawsze tak jest jak mam jakieś plany.Dzisiaj był taki,że młody śpi 2h w dzień,jedziemy po chłopców,w domu obiadek,starek i takie tam.Czekamy na ojca i jedziemy na zakupy.
Ale nieeee,plany wzięły w łeb bo z racji nie spania najmłodszego pewnie będzie się już pokładał o 17:30 i diupa zbita.Nie pojadę ze zmęczonym wrzeszczunem na relaksacyjne zakupy.O nie.

Update: Młody usnął o 16:20....
chyba plan wypali,no bo jak się wyśpi do 18 to później będzie szalał...jeszcze tylko M muszę przekonać ,że to dobry pomysł...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz