środa, 24 października 2012

Boże Narodzenie 2011

Nazwę  bloga jakoś udało mi się zmienić,jeszcze tylko wygląd poprawię,tam podciągnę,tutaj przytnę i chyba będzie dobrze.Może jakiś niestandardowy szablon znajdę i zastosuję?

Chłopaki w szkole,najmłodszy bawi się na dywanie.
Pomimo tego,że jutro stuknie mu 10 miesięcy to jeszcze się nie przemieszcza zbytnio,ot turla się zamiast raczkować,choć pozycję do raczkowania przyjmuje to zupełnie nie wie co ma robić dalej.I tylko odgłosy by ratować z opresji jak gdzieś się wturla,zaturla.

Jeju tak dużo się u nas wydarzyło,a zarazem tak nie wszystko chciałabym ujawniać na blogu.Wiadomo,to tylko internet,a i ja z wiekiem mniej wylewna się robię.

Może zacznę od Bożonarodzeniowego cudaczka,który 25.12.2011 zawitał do naszej rodziny.
Tak to nasz 3 syn urodził się w ten dzień.
Pamiętam,że jak wyznaczono mi termin porodu to obiecałam starszym dzieciom,że przyniosę im braciszka na święta.
Ciąża była bezproblemowa,chociaż chyba najgorzej nią znosiłam niż dwie poprzednie.Ale co się dziwić? Miałam już dwójkę,która nie dawała taryfy ulgowej.Nie można było sobie cały dzień odpoczywać czy też wywalić syrki na stół.Trzeba było wozić Antka do szkoły,zajmować się Mateuszkiem.Później Matt poszedł od września do przedszkola,tak więc robić za taxi dla obu.W domu roboty po kokardkę,jak to w domu.
Końcówka ciąży myślałam,ze się nigdy nie zakończy,bęben ogromny,problemy ze spaniem uhhh...
No ale w Wigilię zaczęły się bóle,całe szczęście,że dopiero po odpakowaniu prezentów,bo nie wiem czy dzieci tak szybko by mi to wybaczyły?
Noc z bólami jakoś przetrwałam,a bolało jak jasna cholera.Od 4 nad ranem krążyłam po chacie zwijając się z bólu i gryząc kanapę.
Obudziłam M po 6,dziwiąc się,ze tak długo wytrzymałam.Po 7 byliśmy w szpitalu,zanim załatwiono papierkowe sprawy,zanim podłączono mnie do ktg było już przed 8,a o 9 urodził się Jeremiasz.
To tak w szybkim skrócie,bo co będę pisała,że anestezjolog nie zdążył z epiduralem i wpadł na salę 5 minut po wszystkim?
Ważne,że młody był już na świecie,a ja nie zepsułam starszakom Wigilii,no i tak jak obiecałam im,w święta doczekali się braciaka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz