poniedziałek, 20 grudnia 2010

Nadrabiam

Tak dawno mnie tutaj nie było,że non stop nadrabiam czytanie blogów no i trochę się u nas działo o czym muszę wspomniec.

Antek mi non stop choruje,już nie wiem co mam robic.Wiecznie zapalenie ucha,przeziębienia,powiększone migdały....

15 listopada byliśmy na konsultacji u specjalisty od laryngologii.Tutaj na taką wizytę czeka się około 6 miesięcy.
Antek nawet na wizycie u niego miał zmieniony obraz w uszach,zaczerwienienia i powiększone migdały,a przecież nie poszedł tam obłożnie chory....
No i czekamy na list z terminem zabiegu usunięcia migdałków i drenaż uszu.
Jednak czekamy już ponad miesiąc a młody już 2 razy miał antybiotyk na uszy i dziś o zgrozo znowu zaczyna narzekac na ból prawego ucha...i jak tutaj się nie załamac?
Do szkoły chodzi w kratkę,więcej go nie ma jak jest i jeśli tak dalej pójdzie najzwyczajniej w świecie będzie musiał powtarzac klasę!
A mnie samej to już tak strasznie głupio mówic dyrektorowi,że młody znowu nie przyjdzie...właściwie zastanawiam się co robię źle,że on tak łapie te bakterie....przecież dostaje witaminy,ubieram go ciepło,nosi czapkę,szalik,nosi nawet kapcie do jasnej anielki!!
Ehhh a drugie dziecko nie wie co to zapalenie uszu,nigdy nie posiadało takiego choróbska!



Co tam jeszcze.To,że mamy kota już pisałam.A nasza psina Milcia pokochała kotkę od pierwszego spotkania.Śpią razem,podkradają sobie jedzenie i wariują na całego.

                                            
Oczywiście Dora jest bardzo zainteresowana Bazylem.Mogłaby go czarowac przez pół dnia,a jak tylko Bazyl wychodzi ze swojego królestwa to kot jest w siódmym niebie.

Dora oczywiście jest nagminnie zganiana z zasłony,dobrze,że są one grube i dobrej jakości to jakoś wytrzymują zainteresowanie kota.


A tutaj jeszcze nasza choinka

Jeszcze jedno zwierzę.

Mamuśka od zawsze marzyła o kocie.Kiedyś jak była jeszcze dziewczynką miała kota Macka,ale nie pomieszkal z nami długo.
Był to kocur wychowany od maleńkości,słodki i śmierdzący.
Tak,tak śmierdzący.Kotek nasz nie był wykastrowany bo ani ja ani nikt inny nie słyszał o tego typu zabiegach.No i koteczek podsikiwał wszystko co się dało a przy tym unosił się odór,którego znieśc nie mogła moja mama.I tak oto Maciuś wylądował  na kopalni a dosłowniej na mleczarni gdzie żył sobie do starości.

No i tak wspominałam co chwilę mężowi,że chciałabym ,że marzę i tak oto 4 grudnia Mikołaj przyniósł mi prezent....no może za dużo fantazjuję bo po prezent pojechałam i sobie wybrałam :P





początkowo kotka miała byc ruda bo takie umaszczenie podoba mi się najbardziej,ale jak tylko zobaczyłam to cudo ,już było moje. Kotka jako,że miała byc ruda miała nosic imię Ginger...jednak z rudością ma niewiele wspólnego tak więc została przy swoim imieniu,które nadała jej poprzednia właścicielka.Tak więc poznajcie Dorę.